Odkąd pamiętam, byłam typową pesymistką. Czego bym się nie dotknęła- "to się nie uda", "nie dam rady", "bez sensu to wszystko, po co się męczyć". Z czasem w nastoletnim życiu zmieniłam totalnie swoje myślenie i stałam się optymistką, a z czasem i bardzo wielką (yhyhy), bo moim mottem było: "kiedyś się w końcu uda". Dzisiaj jestem pewną realistką, dlatego nie będzie, ani 100, ani 30, ani 10, ani 3 postanowień noworocznych. Wymienię Wam tylko kilka punktów, nad którymi mam zamiar popracować. I to też nie będzie wszystko na raz.
Oczywiście, że z tyłu głowy mam to samo co każdego roku, czyli: schudnąć, mniej przeklinać, realizować plany, zadbać o bloga, ale to jest właśnie taki ogół, nad którym próbuję pracować każdego roku, a średnio mi się to udaje, więc w tym roku stwierdziłam, że będę sobie dozować miesiącami.
Styczeń 2021
Trening
A więc nieświadomie rozpoczęłam dziś wyzwanie Nowa ja w 30 dni z Moniką Kołakowską.
Odpaliłam dziś YouTuba z rana w poszukiwaniu krótkiego treningu (bo mi się tak fajnie spało) i wyświetliło mi nowość. Myślę: "Ewelinko i tak nie masz nic lepszego do roboty" i pierwszy dzień mam już za sobą.
Odpaliłam dziś YouTuba z rana w poszukiwaniu krótkiego treningu (bo mi się tak fajnie spało) i wyświetliło mi nowość. Myślę: "Ewelinko i tak nie masz nic lepszego do roboty" i pierwszy dzień mam już za sobą.
Tak! To jest pierwsze z wyzwań. Prawdopodobnie sięgnie jeszcze lutego, co bardzo mnie cieszy.
Media
Ja bardziej jestem uzależniona od telefonu, niż telewizji, ale telewizja towarzyszy mi non toper podczas siedzenia w domu. Nawet jak siedzę na laptopie to telewizor mruga do mnie. Także takim porządnym wyzwaniem stycznia będzie ograniczenie telewizji do aż 2h dziennie. To i tak dużo, ale jestem realistką. Tak na prawdę dobre 1,5h trwa jakiś film, albo 2 odcinki Ukrytej prawdy <3.
Wcześniej w zależności od zmiany TV leciał odpalony średnio 5-6h. W niedzielę to cały dzień, ale póki co niedzieli nie będę tak kontrolować, bo w ten dzień zazwyczaj odpoczywamy pod kocykiem i mamy maratony.
Blog + dieta
Bardzo chciałabym już na stałe wkręcić się w foodbooki. Działa to korzystnie zarówno na blog i regularne publikacje, co może zmobilizuje mnie by powrócić do regularnego pisania, oraz pozwala mi trzymać ciągłą kontrolę nad tym co jem, w jakich ilościach i wyciągać ewentualne wnioski.
Zobacz: Listopad 2020 - moje statystyki, które się nie zmieniły.
Macie jakieś plany na 2021, czy raczej też podchodzicie na luzie?